Wokół domów szkieletowych kanadyjskich na przestrzeni lat narosło wiele mitów, krążących wśród potencjalnych inwestorów na zasadach głuchego telefonu. Jednym z tych powracających jak bumerang i najczęściej trafiających do nas pytań dotyczy związania domku z gruntem i obaw o porwanie go przez silny wiatr. Ile w tym micie jest prawdy? Czy domek faktycznie może zostać przesunięty przez porywiste podmuchy? Spieszymy z wyjaśnieniem!
Na chłopski rozum
Trudno powiedzieć, gdzie swoje źródło ma ten mit, jego funkcjonowanie podsyca jednak siła skojarzeń. Na chłopski rozum konstrukcja murowana jest potężna, ciężka, solidna i odporna na nawet najbardziej skrajne warunki pogodowe. Drewno z kolei kojarzy się z lekkością, może wydawać się elastyczne i kruche. Mało kto jednak posiada właściwe wyobrażenie na temat realnej wagi litego drewna. I to już po procesie suszenia, wytrącającego z surowca jego naturalne soki, stanowiące pierwotnie sporą część jego masy, oraz pozostałej obróbki. Wystarczy nadmienić, że jeden z najmniejszych produktów z naszej oferty – altana typu Ewa o wymiarze 3 m x 3 m – złożona niemal wyłącznie ze słupów, konstrukcji dachowej oraz ażurowych zdobień, to łączna waga ok. 850 kilogramów! Dla bardziej obrazowego porównania – to więcej niż samochód marki Fiat Seicento. Domek rekreacji indywidualnej natomiast, obojętnie czy mówimy o małym domku ogrodowym o łącznej powierzchni 15 m2 razem z tarasem, czy też zdecydowanie większej konstrukcji do 35 m2, to już minimum kilka ton naprawdę ciężkiego drewna konstrukcyjnego klasy C24. Coś, czego nie są w stanie ruszyć nawet najsilniejsze podmuchy wiatru.
„Ale u mnie naprawdę wieje!”
Pojawiające się coraz częściej w Polsce anomalie pogodowe, takie jak wichury i orkany, budzą niepokój potencjalnych inwestorów, co jest całkiem zrozumiałe. W wielu regionach kraju okresowo potrafi wiać naprawdę mocno, mimo to jednak komplet naszych dotychczasowych realizacji bez problemu stawia opór żywiołowi. A budowaliśmy już w każdym zakątku Polski, również wzdłuż wybrzeża, gdzie uderzały w nie potężne wiatry sztormowe, czy w Zachodnich Karpatach, gdzie pojawiają się niebezpieczne wiatry halne. Tajemnica tkwi nie tylko w rzeczywistej wadze samego drewna, które jest zwyczajnie zbyt ciężkie, by wiatr mógł zagrozić jego stabilności, ale także konstrukcji kanadyjskiej, uniemożliwiającej uszkodzenie poszczególnych elementów domku. Pionowe usztywnienia konstrukcyjne są w szkieletach rozstawione na tyle gęsto, by utrzymać dom w całości, niezależnie od warunków panujących na zewnątrz.
Kotwy, pręty, śruby
Wielu inwestorom nie wystarczają jednak zapewnienia producentów, dlatego mimo to chcą wdrożyć plan awaryjny – kotwiczenie domku do gruntu. Pomysły są tutaj różne – zalewanie w ziemi prętów, przytwierdzanie do fundamentów punktowych stalowych obejm, a nawet wkręcanie się śrubami w betonowe bloczki fundamentowe. Generalnie jednak większość z tych rozwiązań mija się z celem. Nastręcza inwestorowi dodatkowej pracy, która finalnie przydaje się rzadko, a zdecydowanie częściej przeszkadza w montażu i jest usuwana przez ekipę budującą dom. Powodów jest kilka, a rozminięcie się lokalizacji ewentualnych prętów czy kotew z kluczowymi elementami domku to tylko jeden z nich. Najważniejszym jest jednak fakt, że domki tego rodzaju po prostu tego kotwiczenia nie wymagają. Im szczelniej przylegają do przygotowanych punktów fundamentowych, tym dla nich lepiej. Dlatego wszelkie metalowe dystanse nie wpłyną pozytywnie na stabilność całej konstrukcji. Jeżeli inwestor rzeczywiście chce w profesjonalny sposób związać domek z fundamentem, powinien najpierw przygotować solidne belki fundamentowe, przytwierdzone do wylewki, a dopiero do nich przymocować konstrukcję domku. Na szczęście jednak w lokalnych warunkach klimatycznych nie ma większych do takich działań i domki drewniane zachowują pełną stabilność, stojąc po prostu na przygotowanym fundamencie.
Trąba powietrzna a domek szkieletowy
Rzecz jasna występują w naturze zjawiska, którym nie sposób przeciwdziałać nawet przy zastosowaniu najbardziej nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Jednym z rzadko występujących w Polsce sił tego rodzaju jest trąba powietrzna. Pionowy wir wiatru o olbrzymiej sile potrafi zabrać lub zniszczyć każdą niemal przeszkodę, na jaką trafi i domy wszelkiego rodzaju nie są tutaj wyjątkiem. Paradoksalnie – i choć dla wielu zwolenników rozwiązań murowanych będzie to pewnie brzmieć nieprawdopodobnie – domki kanadyjskie nierzadko przetrzymują zderzenie z tym zjawiskiem lepiej od tych murowanych. Kluczem jest wiązanie całej konstrukcji. O ile drewniany dach kryjący murowany dom jest z nim związany jedynie murłatą, tak szkieletowy „Kanadyjczyk” to zwarta konstrukcja, w której wszystkie elementy są ze sobą połączone. Abstrahując jednak od ekstremalnych przykładów i odpowiadając na pytanie zawarte w tytule – czy wiatr nie porwie mi domku? Nie, z całą pewnością tego nie zrobi.